Twórz, pomagaj, wygrywaj. O tym, jak jest na hackatonie.
Ostatnio miałem przyjemność być współorganizatorem ciekawego wydarzenia, jakim jest HackSilesia. Chciałbym podzielić się z Wami wrażeniami i opisać ogólną ideę tego przedsięwzięcia.
Zobacz też: Programowanie – nie lękajcie się
Czym jest hackaton? Wielu z moich znajomych, nawet tych, którzy od wielu lat związani są z branżą, nie kojarzyło tego pojęcia i idei, jaka stoi za tym wydarzeniem. Było to dla mnie trochę zaskakujące. Hackaton to pewnego rodzaju maraton i wielkie wyzwanie, nie ma tu jednak wielkiej odległości do przebiegnięcia, a spory czas, bo aż 24 godziny (choć to nie zasada, czasem kilkanaście godzin, czasem nawet 48) tworzenia. Efektem jest najczęściej jakaś aplikacja lub strona internetowa, ale to też nie jest regułą. Często efektem nie jest w stu procentach zakończony projekt, ale taki, który ma funkcjonalności działające na tyle, że można go zaprezentować. Nie tworzy się samodzielnie, ale w mały drużynach, po kilka osób. Eventy tego typu są przeznaczone głównie dla programistów, grafików, ludzi związanych z UX/UI, czy z różnymi dziedzinami technicznymi, a nawet marketingiem. Uczestnicy takich wydarzeń to prawdziwi maratończycy, w tak ograniczonym czasie naprawdę wspinają się wyżyny swoich umiejętności, kreatywności, współdziałania z innymi, zaadaptowania swoich umiejętności do danego projektu oraz wytrzymałości utrzymania swojego skupienia i działania na wysokim poziomie przez cały czas trwania hackatonu.
Zobacz też: Zwinny projekt – zwinne życie
Skupię się więc teraz na Hacksilesii, która wyróżniła się jakoś – moim zdaniem – na tle hackatonów swoja tematyką. Hasłem Hacksilesii było „For better communities”. Pojawiły się organizacje pozarządowe, które rzadko mają finanse na inwestowanie w takie działania, jak tworzenie aplikacji czy stron, a mimo to, robią tak wiele dobrego dla świata wokół siebie. Można było w tym miejscu poczuć, że za ich pośrednictwem też robi się coś naprawdę odczuwalnie dobrego.
Można zobaczyć w skrócie HackSielsię
Z perspektywy współorganizatora i osoby obserwującej zmagania uczestników, mogę powiedzieć, że atmosfera była niepowtarzalna i bardzo, bardzo pozytywna. Przyszło mi też pisać na blogu tego wydarzenia, o tutaj. Można tu przeczytać wiele ciekawostek na temat tego wydarzenia. Można śledzić działania Hacksilesii na profilu fb, aby już za rok móc stać się uczestnikiem takiego wydarzenia.
Zobacz też: Zwiedzamy: Hackerspace Silesia
Ale prócz tego, że na wydarzenie przyszło sporo pozytywnie zakręconych ludzi, wykonali kawał dobrej roboty, wygrali ekstra nagrody, zostaje coś jeszcze. To, co otrzymały organizacje. Jest to niezwykle miłe uczucie, że organizacje te otrzymały narzędzia, których naprawdę używają. Część pomysłów rozpoczętych zostaje od razu wdrażana w życie, a część jest przekazywana takim grupom, jak Koduj dla Polski, gdzie ludzie używają swoich umiejętności i działają dla lepszego świata. Polecam ludziom z pasją takie inicjatywy.
Jeśli jesteście zainteresowani takimi wydarzeniami, obserwujcie oczywiście stronę Hacksilesii, ale może znajdziecie coś dla siebie na takich stronach, jak challengerocket. W mojej opinii, warto uczestniczyć w takich eventach, bo jest to bardzo rozwijające. Duża dawka nauki, poczucie stworzenia czegoś konkretnego, kontakt ze świetnymi ludźmi, a może nawet początek jakiegoś projektu, który odmieni wasze życie zawodowe.
Z tego miejsca chciałem też jeszcze raz podziękować wszystkim: ludziom, z którymi przyszło mi organizować ten event, organizacjom pozarządowym, które byłe chętne do współpracy, sponsorm oraz patronom, którzy wykazali się wspaniałym gestem oraz najważniejsze uczestnikom, bez których by tego wszystkiego nie było!
Jeśli artykuł w jakiś sposób Tobie pomógł , możesz wpierać blog, aby nowych materiałów przybywało więcej. Zapraszam TUTAJ.